Zamach na samorząd?

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Burzyński
Roman Bednarek

Zamach na samorząd?

Roman Bednarek

Samorządowcy ostro reagują na planowane zmiany w ordynacji wyborczej. Przewidują, że lokalnym społecznościom nie przyniesie to nic dobrego.

Burzę wywołał prezes Prawa i Sprawiedliwości, który zapowiedział zmianę ordynacji wyborczej dla samorządów gminnych. Nowe jej zasady miałyby ograniczyć okres sprawowania funkcji przez wójtów oraz burmistrzów i prezydentów miast do dwóch kadencji. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, ma to wyeliminować patologię w gminach, a konkretnie zlikwidować lokalne układy i kliki, jakie powstają, gdy jedna osoba sprawuje władzę przez zbyt długi czas.

- Pojawiła się informacja o dwóch wersjach tych zmian - mówi Krzysztof Starczewski, wójt gminy Rawa Mazowiecka i członek zarządu Związku Gmin Wiejskich. - W pierwszej wersji te dwie kadencje miałyby się liczyć od najbliższych wyborów. W drugiej wersji, bardziej radykalnej, w najbliższych wyborach nie mogłyby kandydować osoby, które już pełniły władzę wykonawczą przez co najmniej dwie kadencje, co jest niezgodne z konstytucją. Obydwie opcje negatywnie zaopiniowały korporacje samorządowe, między innymi Związek Gmin Wiejskich.

Zdaniem wójta Krzysztofa Starczewskiego obydwie zmiany nie miałyby większego sensu.

- Dlaczego wójt, burmistrz czy prezydent mieliby ustępować ze swojego stanowiska, skoro nadal cieszą się zaufaniem społecznym? - zastanawia się. - Przecież tam, gdzie jest stały wójt, zapewniony jest stabilny rozwój gminy. Na szczeblu lokalnym wszyscy widzą, w jakim stylu sprawowana jest władza i jeśli nie akceptują posunięć wójta, dadzą temu wyraz w najbliższych wyborach.

- Dla mnie nie ma bardziej przejrzystej sytuacji niż w gminach. Jak władza ludziom nie pasuje, to ją zmieniają, pokazały to ostatnie wybory - dodaje Paweł Królak, wójt gminy Cielądz w powiecie rawskim. - Nie popieram tego pomysłu i nie dlatego, że jestem wójtem, ale dlatego, że nie jest to dobre dla społeczności lokalnej. Pierwsze lata na nowym stanowisku człowiek uczy się pracować, a gdy wszystko zaczyna się zazębiać i układać, trzeba zostawić wszystko i oddać miejsce komuś innemu. I tak w kółko. Szkoda, że gdy już mamy demokrację, o którą walczyliśmy, to zaczyna się przy niej majstrować.

Podobnie ocenia Włodzimierz Ciok, według którego samorząd opiera się na konkurencyjności.

- Przecież w pierwszej kadencji człowiek się uczy i niewiele uda mu się zrobić - argumentuje wójt Nowego Kawęczyna. - W drugiej jest już przygotowany, ale nie ma o co walczyć, bo wie, że cokolwiek by nie zrobił, to i tak musi odejść.

Według samorządowców planowane ograniczenia mogą sprawić, że nie będzie chętnych na stanowisko wójta.

- Pracuję w samorządzie od samego początku, ale gdybym miał przed sobą tylko dwie kadencje, to na pewno by mnie tam nie było - ocenia Jerzy Stankiewicz, wójt gminy Maków. - Przecież nikt rozsądny nie zostawi swojego biznesu na osiem lat, bo później nie ma do czego wracać.

- Wiele osób, które w normalnych warunkach chciałyby się poświęcić pracy w samorządzie, zacznie się wahać, czy w ogóle warto podejmować takie wyzwanie - dodaje wójt Starczewski.

Trudno odmówić racji takim argumentom, zwłaszcza że wielu osobom, które poświęciły się samorządowi, zmiana ordynacji może nagle przekreślić życie zawodowe, a innych wręcz zostawić na przysłowiowym lodzie.

- Młody człowiek po ośmiu latach pracy w samorządzie nie będzie już miał powrotu do zawodu, który wcześniej wykonywał. To wystarczający czas, aby wypaść z rynku - podkreśla Włodzimierz Ciok.

Taka sytuacja może dotyczyć także rolników.

- Weźmy wójta, który wcześniej prowadził gospodarstwo rolne i na dwie kadencje zarzucił to zajęcie - tłumaczy wójt Jerzy Stankiewicz. - Inni pobierali dotacje unijne, rozwijali się, a on? Został pod tym względem daleko w tyle i nie ma do czego wracać. Młodzi mogą sobie jeszcze poradzić, ale co ma zrobić człowiek, któremu brakuje dwóch czy trzech lat do emerytury i nagle znajduje się na bruku?

- To skandal, że tak się traktuje ludzi, którzy ciężko pracują - denerwuje się Tomasz Wojdalski. Wójtowie są rozgoryczeni, że zasada dwukadencyjności dotyczy tylko samorządów. - Szkoda, że tych zmian oszczędza się parlamentarzystom - dziwi się Paweł Królak. - W przypadku niektórych osób naprawdę przydałoby się, aby wróciły do rzeczywistości i zobaczyły, jak się pracuje w gminie.

- Jak patrzę na tych wiecznych posłów, to myślę, że też po dwóch kadencjach powinni pójść w lud, zobaczyć jak się żyje i przekonać się, jak to jest zarabiać na swoje utrzymanie - wtóruje Jerzy Stankiewicz.

Dla niektórych naszych rozmówców planowana zmiana to nic innego jak zamach na samorządy. - Jak się nie da swoich przepchnąć w bezpośrednich wyborach, to trzeba kombinować przy ordynacji - ocenia Tomasz Wojdalski. - A tłumaczenie, że zmiana wykończy mafijne układy, to mydlenie oczu. Czyżby w parlamencie nie tworzyły się żadne układy i powiązania? Samorządowcy mają jednak nadzieję, że partia rządząca opamięta.

Roman Bednarek

dziennikarz

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.