Zamień leniwe niedziele na aktywne poranki
W Skierniewicach każdy, kto nie lubi leniwych niedziel, bez problemu znajdzie coś dla siebie. Można uprawiać poranne biegi lub maszerować na zalewem w miłym towarzystwie.
Pomysł na wspólne bieganie pojawił się wtedy, kiedy zorientowaliśmy się, że wiele osób biega ścieżkami Bolimowskiego Parku Krajobrazowego – mówią Artur Zakrzewski i Marcin Sarna, skierniewiccy nauczyciele wuefu, inicjatorzy niedzielnych poranków biegowych organizowanych pod egidą skierniewickiego stowarzyszenia Olimpijczyk. - Spotkania są wymianą wspólnych doświadczeń, poza tym w grupie biega się raźniej.
Niedziela jest dla wielu dniem świętym, wolnym od pracy, często jedynym, kiedy można dłużej pospać czy zwyczajnie poleniuchować. Ale dla coraz większej grupy osób, to również czas na ładowanie osobistych akumulatorów poprzez wysiłek fizyczny. Dlaczego biegają?
- Jak raz się przyjdzie, to już się będzie przychodzić co tydzień. To wchodzi w krew – mówi pani Agnieszka. - Mieszkam po drugiej stronie miasta, ale co niedzielę wsiadam na rower i przyjeżdżam przed bramę stadionu przy ulicy Nowobielańskiej, aby pobiegać w doborowym towarzystwie.
- Utworzyła się stała grupa i to bardzo motywuje – przyznaje pani Magda. - Kiedy w niedzielny poranek dzwoni budzik i przychodzi myśl, żeby go wyłączyć, aby dalej spać, zaraz w głowie kołacze kolejna myśl, że oni tam będą biegać beze mnie. Wtedy natychmiast wstaję.
- Żona mnie wygania, żebym brzuch zgubił – śmieje się pan Jacek. - Po czterdziestce też się można podobno odmłodzić, tak jak to zrobił Ibisz.
Zawodnicy przebiegają wspólnie dystans ok. 5 km. Kto ma siłę, biegnie dalej. Wśród uczestników są osoby, które swoją przygodę z bieganiem dopiero zaczęły jak i takie, które biegają w maratonach. - W naszych spotkaniach nie chodzi o rywalizację, tempo czy czas. Liczy się aktywność i dobra zabawa - przekonują inicjatorzy.
Z kolei nad zalewem Zadębie w niedzielne ranki zbierają się miłośnicy spacerów z kijkami. Spotkania organizowane przez Ośrodek Sportu i Rekreacji Nawa w Skierniewicach ruszyły właśnie po wakacyjnej przerwie. Kilkunastoosobowa grupa spotyka się po to, by razem przemierzyć ścieżkę dookoła zalewu. Marsz poprzedzają ćwiczenia rozgrzewkowe i rozciągające.
Nie ma złej pogody do spaceru i ćwiczeń, jest tylko złe ubranie - przekonuje Małgorzata Stela, instruktorka nordic walking.
Grupa kijkarzy jest zróżnicowana. Na zajęcia przychodzą seniorzy, diabetycy, osoby młodsze i niepełnosprawne. Jestem diabetykiem, a w dodatku mam pracę siedzącą - mówi pani Grażyna. - Taka aktywność nic mnie nie kosztuje, a mogę zrobić coś dla zdrowia i lepszego samopoczucia - dodaje. - Przygodę z nordic walking zaczęłam podczas turnusu rehabilitacyjnego, teraz staram się spacerować regularnie. Dobrze, że jest taka grupa, bo trzeba założyć buty i iść. Inaczej człowiek żałuje cały tydzień, że z lenistwa nie poszedł.
Zwolennicy nordic walking jednogłośnie przekonują, że warto chodzić w grupie pod okiem instruktora. Przez dwa lata źle chodziłam z kijkami, a później ciężko było się odzwyczaić do złej techniki. Więc może od razu skorzystać z wiedzy fachowca? - mówi pani Iwona.
Uczestnicy zgodnie podkreślają, że poza korzyściami dla ciała jest też cała masa korzyści "dla ducha". - Można poznać nowych ludzi, zwyczajnie z kimś pogadać, a przede wszystkim zrobić coś wyłącznie dla siebie - kwituje pani Grażyna, miłośniczka kijków.
Warto zamienić leniwe niedziele na aktywne poranki.
Marta Denisiuk