Ze wsi pod Łowiczem do sypialni Napoleona
Maria Walewska (1786-1817) bez wątpienia przyczyniła się do umocnienia przyjaźni polsko-francuskiej. Zarówno na skalę globalną, jak i regionalną. Maria pochodziła bowiem z naszego regionu – z Kiernozi pod Łowiczem. A jej kochanek, Napoleon Bonaparte, był cesarzem Francuzów. Akurat słowo „przyjaźń” jest tu całkiem na miejscu, bo gdy ich romans się skończył potrafili być dla siebie przyjaciółmi.
Jak wyglądała Maria Walewska, której imieniem nazwano linię popularnych w czasach PRLu kosmetyków dla pań? Wedle słów kamerdynera Napoleona Bonaparte: ,,Blondynka, oczy miała niebieskie, cerę niezwykłej białości. Była niezbyt wysoka, ale kształtna i o zachwycającej figurze.”
Zachwycająca Maria Łączyńska-Walewska pochodziła z Kiernozi pod Łowiczem. Urodziła się w pałacu Łączyńskich wzniesionym przez jej przodków. Jak przystało na pannę ze szlacheckiej rodziny znała dobrze język francuski, jako tako niemiecki, po trochu nauk wszelkich, a muzyki uczył ja sam Mikołaj Chopin – ojciec Fryderyka Chopina.
Maria była poczciwa i szczera, miała dobre serce, a jak się później okazało potrafiła być wdzięczna mężczyznom, którzy zabezpieczali ją na przyszłość. Naiwność i uczuciowość młodej Marysi dość szybko przysporzyła jej kłopotów. Przystojny kłopot nazywał się Arkadij Suwarow. Maria wspominała z wdziękiem: „Choć był młody, zauważyłam, że na piersi miał wiele odznaczeń, i pomyślałam, że zapewne jest bardzo waleczny”. Owszem był waleczny, tak jak i jego rodzina. Cioteczny dziadek Arkadija dowodził wojskami rosyjskimi podczas walk, w których zginął ojciec Marii. C’est la vie. Marysia i tak była zauroczona. W przeciwieństwie do jej brata Benedykta, wielkiego polskiego patrioty i oficera wojsk napoleońskich, który szybko przepędził rosyjskiego amanta.
Tyle, że piękna panienka, która w tym przypadku nie wykazała się patriotyzmem, pozostała w błogosławionym stanie. Szczęśliwie, znajomy Łączyńskich miał długi karciane i tytuł szlachecki. Tudzież majątek w pobliskich Walewicach. Szlachcic nazywał się Anastazy Walewski. Był dwukrotnym wdowcem i jak powiada historia: „zniedołężniałym starcem”. Bez przesady. Miał ponad 60 lat, ale był kulturalny i ujmujący. Mimo, że wychodząc za mąż nastoletnia Maria rozpaczała, po powrocie z podróży poślubnej była pozytywnie nastawiona do swojego opiekuńczego męża. Chyba go nawet polubiła.
Walewski był dla Marii bardzo dobrym mężem. I dobrym ojcem dla jej (i Arkadija Suwarowa) syna, którego wychowywał jako własne dziecko.
Walewscy nudzili się we własnym towarzystwie w pałacu w Walewicach, aż do zimy 1807 roku. Wtedy to Marysia spotkała Napoleona. I wszystko się zmieniło. Wersja patriotyczna pierwszego spotkania Marii Walewskiej i Napoleona Bonaparte brzmi: W Jabłonnie, przez którą przejeżdżał cesarz, wśród wiwatującego tłumu była Maria. Podbiegła do Napoleona, ucałowała jego dłoń i wyszeptała wzruszona „Niech będzie błogosławiona ta ziemia, po której stąpasz i która czeka byś ją wyzwolił z niewoli!” Zauroczony Francuz podarował jej bukiet kwiatów.
Prawdopodobnie jednak do spotkania przyszłych kochanków doszło na balu w Warszawie, a zainspirowali je minister spraw zagranicznych Talleyrand i książę Józef Poniatowski: „Ponieważ Napoleon wyraził życzenie, aby jakaś Polka znalazła się wśród jego miłosnych podbojów, wybrano taką jak należy, to jest śliczną, ale nijaką umysłowo”. I niestety tak było. Tymczasowa Komisja Rządząca zwróciła się z prośbą do Marysi, aby uległa Napoleonowi w imię wolnej Polski. Pokonanie kobiecej nieśmiałości Marii wzięła na siebie metresa Poniatowskiego – pani Henriette de Vauban, osoba słynna z powiedzenia „Wszystko dla sprawy”. Niebawem wystraszona i oszołomiona Maria została wezwana do sypialni cesarza Francuzów. Z wrażenia zemdlała, a gdy się ocknęła… było już po wszystkim.
Nikt wielkiego Napoleona o gwałt nie śmiał posądzić, ale Maria wspomina o tym przykrym zdarzeniu w swoich pamiętnikach. Walewska nie mając nic do stracenia (tutaj zaczęła myśleć) kontynuowała swój romans z Napoleonem przez kilka lat. Całkiem skutecznie. Może się nawet zakochała i poczuła wyróżniona. W końcu cesarz Francuzów Napoleon I Bonaparte to nie jakiś tam szlachcic z okolic Kiernozi. Chociaż Maria Polski nie zbawiła, syn, którego poczęła z cesarzem – Aleksander zyskał dzięki biologicznemu ojcu sławę, bogactwo i honory. W przyszłości miał zostać m.in. ministrem spraw zagranicznych Francji. Póki co, małego Aleksandra usynowił, jak zwykle niezawodny w tych sprawach, hrabia Anastazy Walewski.
Po usynowieniu małego Bonapartego Maria Walewska występuje o rozwód z Anastazym (który nie jest już jej do niczego potrzebny). Rozwód otrzymuje i zaczyna nowe życie, związane z Francją. Bywa na balach, zamawia wspaniałe stroje (np. 150 sukien), przyjaźni się z Józefiną, byłą żoną Napoleona (Bonaparte ma już nową żonę – młodą, niebrzydką i co najważniejsze płodną Marię Ludwikę Habsburg).
Wkrótce sytuacja polityczna się zmienia. Napoleon Bonaparte zostaje zesłany na wyspę Elbę. Mimo próśb, zasadnicza austriacka małżonka Maria Ludwika nie zamierza do niego dołączyć. Przyjeżdża natomiast Maria Walewska z małym Aleksandrem. Spędzają rodzinnie kilka dni. Ale na Elbie mieszka mama Napoleona – Letycja Bonaparte (której Napoleon boi się jak ognia), szybko więc oddala Marię z synkiem do Paryża. To było ostatnie spotkanie Marii z Napoleonem. Maria była wciąż młoda, piękna, otoczona blaskiem romansu z cesarzem Francuzów – można rzec ówczesna celebrytka.
Napoleon zadbał o przyszłość swojej kochanki. Z pomocą Jana Kozietulskiego (urodzonego w Skierniewicach, bohatera spod Samosierry) zeswatał ją ze swoim kuzynem hrabią Filipem d’Ornano. Tym razem szczęśliwa w małżeństwie Maria zaszła w ciążę i urodziła syna, Rudolfa Augusta. Niestety, w kilka miesięcy po tym wydarzeniu umarła na nieuleczalną wówczas chorobę nerek. Stało się to zimą 1817 roku. Maria miała zaledwie 31 lat. Po śmierci Maria z Łączyńskich Walewska hrabina d’Ornano spoczęła w rodzinnej Kiernozi pod Łowiczem.
Syn Marii Walewskiej i Napoleona Bonaparte – Aleksander Walewski, ze związku z aktorką Rachel Felix spłodził syna Aleksandra Antoniego. Potomkowie naszej Marysi spod Łowicza i Napoleona wciąż mieszkają we Francji. Wszyscy członkowie rodziny noszą nazwisko Colonna-Walewski. Szczególnie utalentowani byli Aleksander i Florian, obu wymienia francuskie Who's Who in France jako dyrektorów generalnych wielu spółek i przedsiębiorstw. Aleksander był oprócz tego do roku 1998 prezesem "Fundacji Napoleona".