Znana skierniewicka firma kontra 5-letnie dziecko

Czytaj dalej
Fot. Agnieszka Kubik
Agnieszka Kubik

Znana skierniewicka firma kontra 5-letnie dziecko

Agnieszka Kubik

Podczas zakupów na 5-letnie dziecko wypadła szklana witryna cukierni Chojecki. Firma uznała dziecko za sprawcę i domaga się od rodziców pokrycia strat w wysokości prawie 2 tys. złotych

Sprawa jest co najmniej bulwersująca: z jednej strony bardzo znana i ceniona firma ze Skierniewic, potentat w branży cukierniczej w kraju i zagranicą, z tytułem Ambasadora Skierniewic; z drugiej 5-letnia dziewczynka, która prawdopodobnie - do końca nie wiadomo, jak było naprawdę - naparła na szklaną witrynę, za którą pyszniły się kolorowe ciasta i torty.

Nagle szyba poleciała na dziecko (a nie do środka), rozbiła się w drobny mak (a przecież nie powinna) i poraniła 5-latkę w oko. - Przeżyłam szok, wokół pełno krwi, a moje dziecko płacze i trzyma się za oko - mówi pani Karolina. - Ktoś wezwał karetkę pogotowia, szybko pojechałyśmy na SOR, gdzie moje dziecko zostało opatrzone. Córeczka ma ślady na powiece, boli ją jeszcze nóżka i przeżyła traumę, ale to na szczęście wszystko.

***

Do zdarzenia doszło w piątek, 21 listopada w Kauflandzie przy stoisku cukierniczym firmy Chojecki. Teoretycznie wydawałoby się, że rodzice dziecka winni domagać się odszkodowania czy choćby przeprosin, gdyż incydent mógł mieć bardziej dramatyczny finał. Machnęli jednak na to ręką. - Podczas zdarzenia ekspedientka poprosiła męża o numer telefonu, więc zostawił - mówi dalej pani Karolina. - Skontaktowała się z nami pełnomocnik, która sugerowała, że to dziecko podeszło do szyby i ją biło. Nie mogliśmy się na to zgodzić, bo córka stała obok, gdy kupowałam ciasto, cały czas na nią zerkałam i wiem, że nie miała żadnej rzeczy w rączce, na pewno też nie uderzała nią w szybę.

Tydzień później pełnomocnik znów skontaktowała się z rodzicami pytając, czy mają OC. - Zapytaliśmy, czy w takim razie córka jest sprawcą, a firma jest poszkodowana? - bulwersuje się skierniewiczanka. - Usłyszeliśmy, że tak. To było jakieś absurdalne odwrócenie pojęć!

Dzień później kancelaria adwokacka firmy Chojecki złożyła zawiadomienie na policję. - Przyjęliśmy zawiadomienie w sprawie uszkodzenia dwóch szyb lady chłodniczej na stoisku w jednym z marketów na osiedlu Widok - potwierdza Justyna Florczak-Mikina, rzecznik skierniewickiej policji. - Sprawa zakończyła się odmową wszczęcia dochodzenia, gdyż policjanci uznali, że uszkodzenie szyb nie miało znamion przestępstwa z art. 288 kodeksu karnego.
Kancelaria, której firma udzieliła wszelkich pełnomocnictw, nie dała jednak za wygraną. Kilka dni później rodzice 5-latki otrzymali pismo, wzywające ich do naprawienia szkody.

Kalkulacja przedstawiała się następująco: zespół szyby przedniej 417 zł, profil szyby 160 zł, łańcuch i śruba 10 zł, koszt transportu elementów 140 zł, nadto koszt utylizacji wycofanych ze sprzedaży produktów 1.010,36 zł. Razem: 1.737,36 zł netto bez kosztów robocizny. Kwota miała zostać wpłacona w terminie siedmiu dni od otrzymania pisma, a kancelaria powoływała się na art. 427 kodeksu cywilnego, czyli brak odpowiedniego nadzoru nad dzieckiem.

To najbardziej zbulwersowało panią Karolinę. - Jaki brak nadzoru? Moje dziecko nie biegało samopas po markecie, tylko stało obok mnie - podkreśla.

***

Pytamy Janusza Chojeckiego seniora (obecnie prezesem zarządu "Cukiernia P. Chojecki sp. z oo sp. k." jest jego syn), dlaczego firma walczy z rodzicami 5-letniego dziecka psując w ten sposób swój wizerunek.

Janusz Chojecki stwierdził na wstępie, że jeżeli dziecko "puszcza się samo, a ono wchodzi na szyby i poręcz ściągając tym samym witrynę na siebie, to jest to ewidentna wina rodzica". Pytamy, skąd wie, że dziecko wchodziło na witrynę.

- Policja widziała w monitoringu, a my musimy się zabezpieczyć - usłyszeliśmy. - Ale pytania proszę kierować do adwokata.

Rozmawiamy zatem z Arkadiuszem Dura, prokuratorem (znanym choćby z tzw. afery gruntowej), a obecnie adwokatem obsługującym firmę Chojecki, który powtarza to samo, co przed chwilą słyszeliśmy.

*Rozmowa z mecenasem pod tekstem.

Gdy dopytujemy o pismo wzywające do pokrycia strat adwokat twierdzi, że... nie obliguje ono do zapłaty. - My tylko wskazaliśmy wysokość straty - mówi (ciekawe więc dlaczego mówi się w nim o 7-dniowym terminie zapłaty - przyp. red.). - Jak tylko otrzymamy odpowiedź od rodziców, zastanowimy się nad wspólnym stanowiskiem.

***

Podpytujemy innego skierniewickiego przedsiębiorcę, czy miał podobne sytuacje. Twierdzi, że nie. - Po pierwsze witryny mają specjalne atesty i nie jest możliwe, by rozsypały się pod naporem klienta, tym bardziej małego dziecka, a po drugie moje sklepy mają wykupione OC od odpowiedzialności cywilnej, ubezpieczony jest także sprzęt - mówi. - Nawet jeśli dochodzi do zdarzenia z winy klienta, załatwiamy sprawę polubownie - słyszymy. - To na dłuższą metę zawsze lepiej się sprawdza.

Czy znana i lubiana skierniewicka firma stanie na wysokości zadania? Do sprawy powrócimy.

Rozmowa z mecenasem Arkadiuszem Dura z kancelarii prawniczej obsługującej firmę "Cukiernia P. Chojecki Sp. z oo. Sp. k."

Agnieszka Kubik: Skąd pewność, że dziecko wdrapywało się na witrynę?
Arkadiusz Dura: - Nagrane jest to na monitoringu Kauflandu.

Widział Pan to nagranie? (Kaufland może udostępnić nagranie z monitoringu tylko na wniosek policji, a takiego wniosku nie było. Nagrania nie widziała więc żadna ze stron - przyp. red.)
- Osobiście nie widziałem. Stwierdziliśmy ten fakt na podstawie tego, co zeznał personel. O szczegółach nie mogę mówić.

Nie uważa Pan, że personel może być stronniczy? Każdy boi się utraty pracy.
- Nie uważam. Dziecko nie miało należytego nadzoru i dlatego doszło do zdarzenia.

A co, pana zdaniem, oznacza "należyty nadzór"?
- Nadzór ma być taki, aby dziecko nie wyrządziło szkody.

Ale przecież dziecko stało obok rodzica...
- To wersja rodziców. Jak w sklepie stłucze przez przypadek słoik, to kto za to odpowiada? Moim zdaniem rodzice, bo go nie upilnowali.

Dziecku, a nawet dorosłemu, może się przytrafić strącenie słoika. Placówki są od tego typu zdarzeń ubezpieczone. Czy firma jest ubezpieczona?
- To pytanie do prezesa.

Pana kancelaria wzywa rodziców dziecka do zapłaty prawie 2 tys. złotych.
- My wskazaliśmy tylko wysokość szkody. Gdy otrzymamy odpowiedź, postaramy się wypracować wspólne stanowisko.

Rozmawiała Agnieszka Kubik

Agnieszka Kubik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.