Zniknięcie kiosku nie miało nic wspólnego z rewitalizacją miasta
Rozebranie kiosku w centrum miasta żywo zainteresowało mieszkańców. Sądzono, że to przymiarka miasta do rewitalizacji.
Po nagłym zniknięciu kiosku pojawiły się pogłoski, że burmistrz Dariusz Misztal nie przedłużył właścicielom umowy dzierżawy, ponieważ punkt z prasą znajduje się w miejscu obejmującym rewitalizację centrum.
- Miasto nie podejmowało takiej decyzji. Sam mam ten kiosk przed oczami, gdy wracam do domu - wyjaśnił burmistrz. Okazuje się, że za wszystkim stoi przejęcie terenów starostwa przez miasto.
- Od 1 stycznia 2016 roku Plac Wolności przechodził pod zarządzanie miasta, dlatego formalnie nie mogliśmy właścicielowi kiosku przedłużyć umowy o dzierżawę. Przedłużyliśmy jedynie wynajem przy ulicy Tomaszowskiej - wyjaśnia Michał Kowalczyk ze starostwa powiatowego. Właściciel powinien więc zwrócić się z prośbą o dzierżawę do urzędu miasta. W gąszczu biurokratycznych uzgodnień mógł jednak o tym nie wiedzieć i kiosk zdemontował.