Zrobili im drogę. Miało być lepiej, więc dlaczego jest gorzej

Czytaj dalej
Fot. Roman Bednarek
Roman Bednarek

Zrobili im drogę. Miało być lepiej, więc dlaczego jest gorzej

Roman Bednarek

Mieszkańcy ul. Strobowskiej twierdzą, że woda zalewa ich działki, bo droga jest źle przebudowana. Przygotowują skargę do prezydenta i będą domagać się rowu lub kanału burzowego

Władze samorządowe zapewniają, że wszelkie inwestycje, jakie są wykonywane na terenie miasta, mają służyć dobru mieszkańców . To zrozumiałe, że mają podnosić jakość życia, jak się jednak okazuje, nie zawsze tak jest.

Przekonani o tym są mieszkańcy ul. Strobowskiej, która w tej chwili jest przebudowywana. Zwłaszcza ci, którzy mieszkają na jej samym końcu, za cmentarzem komunalnym. Do tej pory nie protestowali, ale ulewny deszcz w ubiegłym tygodniu sprawił, że w inny sposób zaczęli patrzeć na realizowaną inwestycję.

- Do tej pory nie mieliśmy problemu z zalewaniem naszej działki. Wszystko było tak naturalnie ułożone, że woda po deszczu spływała w stronę lasu - mówi Krzysztof Kowalczyk, którego posesja położona jest tuż za pętlą autobusową. - Nowa inwestycja zakłóciła ten naturalny obieg wody i w rezultacie gromadzi się ona na naszej działce. Jesteśmy tym przerażeni.

Dlaczego woda wpływa na działkę? Zdaniem naszego rozmówcy dzieje się tak przez wadliwie wykonane chodniki, a ponadto przez podniesioną, w stosunku do poprzedniej, nawierzchnię ulicy.

- Ulica jest teraz wyżej o kilkadziesiąt centymetrów, a chodnik koło naszej posesji jest nachylony w stronę naszej posesji, przez co woda płynie w przeciwnym kierunku niż kiedyś - tłumaczy Krzysztof Kowalczyk. - Podobnie jest u moich sąsiadów.

W ubiegłym tygodniu mieszkańcy końca ul. Strobowskiej zaprosili do siebie wiceprezydenta Eugeniusza Góraja, odpowiedzialnego między innymi za inwestycje, aby mu pokazać, co się dzieje na ich posesjach.

- Wiceprezydent powiedział, że ta woda to mój problem - skarży się Krzysztof Kowalczyk. - Wiadomo, że inwestycje są potrzebne, ale powinny służyć mieszkańcom, a nie im szkodzić.

Eugeniusz Góraj przyznaje, że był tam po ulewie.

- Może i powiedziałem, że ta woda to nie problem miasta, bo tak w istocie jest - mówi. - A z panem Kowalczykiem doszliśmy do porozumienia, bo zaproponowaliśmy mu pewne rozwiązania, więc według mnie problem jest rozwiązany. Ja nie widzę tam żadnych błędów w realizacji inwestycji.

Jednym z pomysłów na rozwiązanie problemu jest wykopanie studni chłonnej w rogu działki Kowalczyków. Drugi miałby polegać na umieszczeniu rury w fundamencie ogrodzenia, która odprowadzałaby wodę na teren miejski. Właściciel działki obawia się jednak, że rura spowoduje, że woda raczej będzie napływać na działkę niż z niej wypływać, bo teren drogi został podniesiony. Wolałby raczej, aby poprowadzić odwodnienie do studzienki zbudowanej kanalizacji deszczowej.

- To nie wchodzi w grę, bo należałoby wówczas zainstalować separator, który wstępnie by oczyścił tę wodę - mówi wiceprezydent. - Przede wszystkim jednak ta kanalizacja ma służyć odwodnieniu drogi, a nie wszystkich okolicznych terenów.

- Dlaczego więc kanalizacja kończy się przy pętli autobusowej? - pyta Andrzej Staniak, sąsiad Kowalczyków. - Przecież gdyby ją puścić 100 metrów dalej, to odwodniłaby całą budowaną drogę i woda z niej nie spływałaby na nasze działki. Przecież 100 metrów rury to znowu nie taki wielki koszt.

Jak twierdzi wiceprezydent, nie było to możliwe.

- Dalej droga się obniża, więc woda i tak by spływała w przeciwnym kierunku, więc instalacja nie spełniałaby swojej roli - przekonuje Eugeniusz Góraj. - Poza tym każda inwestycja ma pewien zakres, którego nie da się przekroczyć - dodaje enigmatycznie.

W każdym razie mimo porozumienia, o którym wspomniał wiceprezydent, Krzysztof Kowalczyk przygotowuje pisemną skargę do prezydenta miasta na wykonywaną inwestycję i sugeruje doprojektowanie rowów melioracyjnych lub kanału burzowego. - Przede wszystkim inwestycja nie jest jeszcze zakończona - podkreśla Eugeniusz Góraj. - Jestem pewien, że gdy oddamy ją do użytku, okaże się, że problemy nie istnieją.

A co jeśli nowa droga zamiast cieszyć mieszkańców, będzie zatruwać im życie? - Wówczas będziemy rozwiązywać wszystkie problemy - obiecuje.

Roman Bednarek

dziennikarz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.