Życie bez dachu nad głową [ZDJĘCIA]

Czytaj dalej
Fot. Magdalena Grajnert
Magdalena Grajnert

Życie bez dachu nad głową [ZDJĘCIA]

Magdalena Grajnert

Na ulicę można trafić w wyniku nieszczęśliwego splotu wydarzeń albo własnego wyboru. Osobom bezdomnym pomagają instytucje, ale są tacy, którzy odrzucają pomoc.

O bezdomności najczęściej zaczynamy mówić, kiedy temperatura mocno spada i człowiek bez dachu nad głową może zamarznąć. Służby przeprowadzają wtedy wzmożone kontrole miejsc, które przyciągają osoby bez dachu nad głową. Strażnicy miejscy pokazali nam takie miejsca.

Śpi pod gołym niebem

Przy ul. Bielańskiej, na terenie należącym do PKP, powstał szałas. Zbudowany z gałęzi poprzetykanych torebkami foliowymi, stanowi prowizoryczną ochronę przed wiatrem. Wewnątrz stary fotel, służący jako miejsce do spania, walizka i „stolik” z naczyniami. Rolę dachu pełni płachta i zepsuta parasolka. Nie ma mowy, żeby w takich warunkach schronić się przed mrozem.

- Monitorujemy to miejsce, rozmawiamy z mężczyzną, ale on stanowczo odmawia pomocy - mówi Artur Głuszcz, komendant skierniewickiej straży miejskiej. - W takim wypadku pozostaje nam jedynie kontrolowanie, żeby nie doszło do zamarznięcia.

Widać świeże ślady roweru, którym porusza się Grzegorz S. Mężczyzna jest współwłaścicielem mieszkania, ale nie chce do niego wrócić.

- Nie ma możliwości, żeby tego pana nakłonić do powrotu do domu - mówi asp. Roman Majer z Komendy Miejskiej Policji w Skierniewicach.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że mężczyzna ma za sobą wyrok i kartotekę na policji - znęcał się nad rodziną. Rozmawialiśmy z żoną pana Grzegorza. Zarówno ona, jak i mieszkający z nią dorosły syn, nawet nie chcą słyszeć o jego powrocie do mieszkania.

- Były mąż odsiadywał wyrok za znęcanie się nad nami. Po wyjściu z więzienia wrócił do domu i znów zaczęła się gehenna - mówi pani S. - We wrześniu wyprowadził się i odetchnęliśmy z ulgą. Na samą myśl, że mógłby znów wrócić, dostaję dreszczy- dodaje.

Korzysta z wolności

Umieścić w schronisku bezdomnego można jedynie za jego zgodą. Chociaż przy temperaturze ok. dwudziestu stopni na minusie wydaje się, że każdy marzy o ciepłym kącie, kocu i talerzu gorącej zupy, są osoby, których nie sposób namówić na skorzystanie z pomocy socjalnej. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Skierniewicach wymienia dwie osoby, które uparcie odmawiają odwiezienia do schroniska. Jedną z nich jest budowniczy szałasu, drugi z mężczyzn także zdecydowanie nie chce pomocy socjalnej.

- Staramy się tego pana wesprzeć, dostaje gorącą herbatę w termosie, posiłek, dodatkową kołdrę i ciepłe ubrania - informuje Janina Wawrzyniak, dyrektor MOPR. - Tłumaczyłam, że kiedy przyjdą mrozy, zamarznie. Odpowiada, że jest wolnym człowiekiem i korzysta ze swojej wolności.

Lokum w pustostanie

Okazuje się, że w skierniewickich pustostanach całkiem łatwo można znaleźć człowieka, który urządził sobie prowizoryczne schronienie. Patrol straży miejskiej prowadzi nas do niezamieszkałego budynku przy al. Niepodległości. Znajdujemy tam mężczyznę, który godzi się na zdjęcia i rozmowę. Na ulicy mieszka już blisko 9 lat, w tym dwa w tej właśnie lokalizacji. Zgodę na jej wykorzystywanie uzyskał od właściciela nieruchomości.

Okazuje się, że to znany strażnikom budowlaniec, który w wyniku skomplikowanej rodzinnej historii stracił dach nad głową.

- Teraz będą mrozy i będzie kłopot z pana zdrowiem - przekonywali strażnicy. - Zawsze będzie pan mógł tutaj wrócić, jeśli coś się nie spodoba. Być może znajdzie się jakieś rozwiązanie, z którego będzie pan zadowolony.

- W październiku skończyłem 59 lat, nie mam żadnej emerytury ani renty - opowiada Andrzej Przybyłowicz. - Byłem już w noclegowni, ale tam było mi źle.

Pracownik socjalny z MOPR, zaalarmowany przez strażników, przekonał pana Andrzeja do skorzystania z możliwości przeczekania zimnych dni w placówce. - Pan Andrzej przebywa obecnie w schronisku - informuje Janina Wawrzyniak.

Co robić z bezdomnymi w naszym mieście

Każdy, kto nie ma miejsca zamieszkania, ma prawo ubiegać się o zapewnienie miejsca w schronisku dla bezdomnych. Nie jest przeszkodą, że w Skierniewicach nie mam takiego schroniska.

- Na Kozietulskiego mamy taki punkt, w którym możemy umieszczać potrzebujące osoby - mówi dyrektorka MOPR. - Czekają do dnia roboczego, kiedy pracownik socjalny skieruje taką osobę do schroniska.

Policja podkreśla, że nikt nikogo na siłę nie umieści w placówce.

- Takie problemy są często połączone z uzależnieniem od alkoholu - mówi asp. Roman Majer. - Pobyt w noclegowni wiąże się z zakazem spożycia alkoholu i to jest powód, dla którego bezdomni z niej rezygnują. Kiedy mają wybór, albo być trzeźwym i pozostać, albo wybrać alkohol - najczęściej wybierają to drugie - kwituje.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.