Życie towarzyskie kwitnie... w ruderach rozbieranych na opał [ZDJĘCIA]

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Dzik
Magdalena Grajnert

Życie towarzyskie kwitnie... w ruderach rozbieranych na opał [ZDJĘCIA]

Magdalena Grajnert

Niebezpieczna nieruchomość służy za palarnię, miejsce spożywania alkoholu oraz toaletę.

Mieszkańcy ulicy Rawskiej zebrali podpisy i we wrześniu ubiegłego roku wystosowali do prezydenta Skierniewic list.

Przestawiają w nim szereg problemów, które wynikają z sąsiedztwa opuszczonego i zdewastowanego budynku pod numerem 30. Skarżą się, że chociaż podali adres zwrotny i dane, do tej pory nikt im na pismo nie odpowiedział.

- Oczekujemy, że prezydent zajmie się tym budynkiem - mówi chcący zachować anonimowość jeden z mieszkańców sąsiedniej posesji. - Nie wiem, czy to własność miejska czy prywatna, ale problem jest i wypada się nim zająć.

Nieruchomość jest niezamieszkała, pozbawiona okien, drzwi i dachu. Większość drewnianych elementów została zdemontowana, i jak twierdzą sąsiedzi, to tylko kwestia czasu, kiedy wydarzy się dramat.

- Co się dało, to wymontowali - opowiada mężczyzna. - Z piłą nawet w niedzielę przychodzili i wycinali wszystko, co się nadawało na opał. Tutaj już nawet niewiele stropu zostało - dodaje skierniewiczanin. - Przecież to niestabilna konstrukcja, zawali się i wtedy dopiero będzie załamywanie rąk i szukanie winnego.

Mieszkańcy z niepokojem obserwują życie towarzyskie, jakie kwitnie w budynku.
Puste butelki po alkoholu i papierosach, pozostawione śmieci świadczą, że opustoszałe miejsce wciąż żyje.

- W ruinie spędzają czas osoby, które urządzają libacje alkoholowe, a później puste butelki tłuką na jezdni - opowiada jeden z sąsiadów. - Do tego zaczepiają przechodniów i chcą od nich pieniędzy. Tu naprawdę zrobiło się nieprzyjemnie.

- Nieruchomość nie stanowi własności lub współwłasności komunalnej miasta i z tego względu nie możemy działać wprost w ramach obowiązków właścicielskich - wyjaśnia Przemysław Rybicki, rzecznik skierniewickiego magistratu. - Sprawa została przedstawiona Powiatowemu Inspektoratowi Nadzoru Budowlanego, celem podjęcia przez PINB działań związanych z ewentualną rozbiórką budynku.

W inspektoracie słyszymy, że urząd miasta problemu związanego z tą nieruchomością nie sygnalizował, ale budynek jest tu znany od kilku lat.

- W 2012 roku przeprowadziliśmy kontrolę tego budynku po informacji ze straży miejskiej, że znajduje się w złym stanie. Budynek ma nieuregulowany stan prawny, w ubiegłym roku zmarł jego właściciel, a z jego spadkobiercami nie możemy się skontaktować - mówi urzędniczka z PINB.

Właściciel Józef K. był samodzielnym posiadaczem nieruchomości. Jego żona i córka trzy lata temu zabezpieczyły nieruchomość zgodnie z zaleceniami inspektoratu. Kontakt, jaki pozostawiły do siebie jest już nieaktualny, podobnie jak zabezpieczenia zniszczone przez bywających w opuszczonej ruderze.

Mieszkańcy z okolicznych posesji boją się o swoje bezpieczeństwo.
Sygnalizują też, że osoby gromadzące się mają dużo wolnego czasu i prowadzą obserwacje pobliskich nieruchomości.

- Mieliśmy już włamania, naprawdę nie jest miło mieć takie sąsiedztwo - mówią.

Poza dorosłymi miejsce odwiedzają także gimnazjaliści, którzy osłonięci od spojrzeń przechodniów palą papierosy. Pozostawione śmieci świadczą, że odludne miejsce ma wiele innych zastosowań.

- Miasto przystąpi niebawem do działań porządkowych na tej nieruchomości - zapewnia Przemysław Rybicki.

- Oni tutaj psa w zeszłym roku wypatroszyli na ogrodzeniu
- opowiada jeden z mężczyzn. - Myślę, że nie dla zabawy, pewnie go po prostu zjedli. Takie towarzystwo tutaj przychodzi... - dodaje.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.