Życie w lokalach komunalnych [GALERIA i FILM]

Czytaj dalej
Magdalena Grajnert

Życie w lokalach komunalnych [GALERIA i FILM]

Magdalena Grajnert

Najbiedniejsi potrzebują pomocy, ale nie należy oczekiwać, że zmienią swój sposób życia i uszanują luksusy.

Mieszkania komunalne najemcy otrzymują odświeżone, czyste i wyposażone we wszystko, co do funkcjonowania jest potrzebne. Warto o tym pamiętać patrząc na stan, do jakiego lokatorzy potrafią doprowadzić powierzone im mieszkania.

W bloku komunalnym przy ulicy Sobieskiego prawo do najmu odziedziczyło po zmarłej matce rodzeństwo Maria i Jan Durka. To już starsi ludzie, którzy od wielu lat zajmują lokal i użytkują go niezgodnie z przeznaczeniem. Mieszkanie jest niewiarygodnie zaniedbane, brudne, pełno w nim starych rzeczy. Do tego lokal służy spotkaniom towarzyskim.

Kiedy wchodzimy do środka, z lokalu wychodzi dwoje młodych ludzi oraz mężczyzna w średnim wieku.

Młody chłopak trzyma plastikową butelkę, mężczyzna w trzęsących się rękach trzyma plastikowy kubek. Pachnie alkoholem.

Starsi ludzie bez zażenowania prezentują swoje lokum.
Łazienka wygląda koszmarnie, jest bardzo brudna. Nie ma w niej miejsca, w którym można się umyć. Tacy lokatorzy to dla ZGM poważny problem. Skarżą się na nich sąsiedzi, a oni sami mają zaległości w opłatach, których tak naprawdę nie są w stanie uregulować.

- W sumie zadłużenie użytkowników takich lokali wynosi około 4 milionów złotych - Mówi Tadeusz Rudzik, prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej.
- Te pieniądze w dużej części są nie do odzyskania - kwituje. Odwiedzamy też tzw. bramę Bombla, tam wystarczy spojrzeć na klatkę schodową. Pomazana, ubrudzona. Sprzątaczka myje podłogę, bo lokatorom należy to zapewnić, tymczasem sami do żadnych obowiązków się nie poczuwają.

- Powszechnym problemem jest kradzież prądu - mówi jeden z pracowników ZGM. -
Gdy dowiadujemy się o tym, odłączamy nielegalne przyłącze, ale kolejnego dnia dzieje się to samo - tłumaczy. W mieszkaniu przy ul. 25-lecia PRL zastajemy zdemolowane wnętrze. Lokator porzucił lokal, ale zanim się wyprowadził zniszczył wszystko. Zerwał nawet płytki w łazience. ZGM go wymeldował, a mieszkanie póki co stoi puste. - Ten pan nie ma prawnych możliwości tu wrócić - mówi Tadeusz Rudzik.

W lokalach komunalnych przekonanie, że „się należy” jest powszechne.
Tak naprawdę nie ma sposobu, żeby nakłonić najemców do wypełniania należących do nich powinności. Bardzo duża część ma już wyroki eksmisyjne, ale z eksmisji nic sobie nie robi, ponieważ miasto nie ma dokąd przenieść niesolidnych płatników. Rozwiązaniem dla nich mogą być lokale socjalne, na które jak się okazuje, czekają.

- Myśli pani, że gdybym ja wiedziała, że będę tu z dziećmi kolejne lata mieszkała, to naprawdę chciałabym zostać?
W takich warunkach? - otwarcie przyznaje jedna z mieszkanek. - Czekam na mieszkanie w bloku, co nowe to nowe - dodaje szczerze.

Z kolei lokatorka z ulicy Gałeckiego nie reguluje opłat, ma kilkoro dzieci i wiele roszczeń. Jej zadłużenie w ZGM sięga... 70 tys. złotych.

Mieszkańcy, tak zwani niezaradni życiowo, to jedynie odsetek tego rodzaju ludzi. Duża część doskonale funkcjonuje otrzymując mieszkanie i pomoc finansową od miasta, a więc z podatków płaconych przez nas wszystkich.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.