Magdalena Grajnert

Żywe relikty przeszłości [ZDJĘCIA]

Żywe relikty przeszłości [ZDJĘCIA] Fot. Dariusz Dzik
Magdalena Grajnert

Wydawać by się mogło, że w XXI wieku niektóre rozwiązania odeszły do lamusa i zwyczajnie przestały się sprawdzać. Na przykład podwórkowe latryny.

Za to nadzwyczaj dobrze mają się zsypy na śmieci w wieżowcach. Niegdyś szczyt finezji architektonicznej i udogodnienie dla mieszkańców, dziś dla niektórych są przekleństwem.

- W moim mieszkaniu jest zawsze otwarte okno, również zimą - mówi właścicielka mieszkania w wieżowcu przy ul. kpt. Hali. - Tu ciągle śmierdzi. Teraz jeszcze można wytrzymać, gorzej jest latem.

Poza nieprzyjemnym zapachem, który towarzyszy nam od momentu otwarcia drzwi do klatki, mieszkańcy bloków z działającymi zsypami narażeni są również na dodatkowe „atrakcje”.

- Młodzi sąsiedzi potrafią dla zabawy coś podpalić i wrzucić do zsypu. Ostatnio paliło się u nas w grudniu - mówi kobieta.

Do istnienia zsypów nie ma zastrzeżeń straż pożarna.

- Takie rozwiązanie jest dopuszczone, więc nie mamy żadnych uwag - mówi Mariusz Wielgosz, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Skierniewicach. - Na rozprzestrzenienie się ognia w bloku nie ma szans, problem może stanowić zadymienie. Ale pożary w tego typu miejscach zdarzają się naprawdę rzadko.

Zapalenia śmieci to nie jedyny kłopot. W weekend dochodzi obowiązkowo wrzucanie do zsypu... pudełek po pizzy. Duże, kartonowe pudła, wciskane na siłę, skutecznie blokują jego drożność. Dozorczyni z takim kłopotem nie zawsze radzi sobie sama, niekiedy wzywa pomoc. Kartonowa blokada jest usuwana, do następnego razu. Hałasu spadających z wysokich pięter nieczystości, a szczególnie szkła, nie sposób przegapić.

- A co z ekologią? - retorycznie pyta kobieta. - Przecież przy takim rozwiązaniu żaden mieszkaniec śmieci nie segreguje.

Lokatorka przyznaje, że nie widziała żadnych insektów ani szczurów w swoim bloku.

- Czasami zastanawiam się, czy powinnam się z tego cieszyć, bo w innym bloku mieli kłopot z mrówkami faraona i wtedy im te zsypy zaspawali - wzdycha.

Lokatorka mieszkania komunalnego przy ul. Mszczonowskiej 16 zgłasza inny problem.

- Czy pani wie, że w naszym podwórku stoi latryna? - kobieta dzwoni do naszej redakcji. - Dzwoniłam w tej sprawie do technicznego z ZGM, ale chyba nic nie planują z tym zrobić.

Sławojka już nie spełnia swojej roli, dziury w ziemi zostały zasypane, a budynek zamknięty. Lokatorka kamienicy, w której mieszka 12 rodzin przyznaje, że z żadnym pismem do ZGM się nie zgłosiła.

- Jeśli pani pisma nie zaniesie, to nie ma tematu. A latryna stoi, jak stała.

Kobieta wspomina, że zaledwie przed 12 laty codziennością mieszkańców kamienicy było korzystanie ze wspólnego wychodka. Trzy sąsiadujące ze sobą dziury w ziemi stanowią niesmaczną pamiątkę nie tak bardzo odległych czasów.

- Kiedy nam pociągnęli wodę na podwórko, to każdy sobie sedes zainstalował - opowiada lokatorka. - Wcześniej chodziliśmy po wodę do hydrantu po drugiej strony ulicy, a brudną wylewaliśmy do studzienki ściekowej - wspomina kobieta, chociaż nie słychać w jej głosie tęsknoty za tamtym czasem.

Prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej obiecuje, że najpóźniej wiosną relikt przeszłości zniknie z centrum Skierniewic.

- Rozbierzemy nie tylko tę latrynę, ale również ostanie, które zostały w mieście - mówi Tadeusz Rudzik. - Jest jeszcze czynna przy ul. Rawskiej i przy ul. Ogrodowej. Na pewno zostaną rozebrane.

Sławojka zniknie, pozostaje za to problem opalania węglem. W ścisłym centrum miasta.

- Sami opalamy węglem, noszę go z komórki w podwórku - opowiada inna lokatorka. - Ale to nie jest takie dziwne, takich kamienic jest więcej.

Prezes Rudzik przyznaje, że część kamienic faktycznie jest opalanych węglem.

- I to nie tak mało, cała brama Bąbla w ten sposób się ogrzewa - przyznaje prezes. - Chcielibyśmy zmienić sposób ogrzewania, ale za co, skoro lokatorzy tej kamienicy w większości nie płacą czynszu?

W Skierniewicach nie ma już zduna, który naprawiał piece. Zmarł i nie pozostawił po sobie następcy. Dlatego czas korzystania z opalania węglem niewątpliwie ma się ku końcowi.

- Przy ul. Sienkiewicza 22 w 2011 roku zrobiliśmy centralne - mówi Tadeusz Rudzik. - W ubiegłym roku podłączyliśmy centralne w lokalach przy Rawskiej, Batorego i przy samym Rynku, w tym roku wykonamy kolejne przyłączenia - obiecuje prezes ZGM.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.