Ciemna strona (po)mocy [GALERIA]

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Dzik
Magdalena Grajnert

Ciemna strona (po)mocy [GALERIA]

Magdalena Grajnert

Tłumy przyszły, żeby wesprzeć skierniewiczankę w walce z nowotworem, tymczasem rodzina zrezygnowała ze zbiórki. Dlaczego?

Około 800 osób przyszło w niedzielę do kinoteatru Polonez, żeby wesprzeć Marzenę Ciesielską-Gratys. Kobieta walczy z chorobą nowotworową i potrzebuje około 170 tys. złotych na herceptynę - lek, który może pomóc jej wyzdrowieć.

Koordynatorem zbiórki pieniędzy był Tomasz Gołębiewski, który w wydarzenie zaangażował ponad 50 osób. Wszyscy przyszli dobrowolnie, charytatywnie i w jednym celu: niesienia pomocy. Podczas wydarzenia miała się odbyć zbiórka publiczna. Organizatorzy liczyli na dobry wynik.

- Dla Julci Kani zebraliśmy blisko 13 tysięcy złotych - mówi Justyna Sękalska, jedna z organizatorek. - Tym razem pieniędzy na pewno byłoby więcej.

Byłoby - bo zbiórki jednak nie było. Rodzina podjęła decyzję, że poprzestanie na akcji informacyjnej i każdy z widzów otrzymał ulotkę z prośbą o wpłatę. Rozstawione puszki zniknęły.

- Siostra pani Marzeny podeszła do wolontariuszek i zakomunikowała, że rodzina nie życzy sobie, żebyśmy zbierali do puszek - relacjonuje Justyna Sękalska.

Organizatorzy byli zaskoczeni, tym bardziej, gdy usłyszeli, że zbiórka jest nielegalna i nie ma na nią zgody.

- Zbiórka została zgłoszona w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji pod numerem 2015/2559/KS - mówi Tomasz Gołębiewski
.

W komentarzach na portalu skierniewice naszemiasto.pl pojawia się wątpliwość co do nazwy komitetu społecznego. RAK&TAJM został ostatnio zastąpiony nazwą RAK&TIME.

- To po prostu błąd w zapisie, zmieniliśmy projekt graficzny, a nazwa pozostała. To nie ma żadnego wpływu na ważność zbiórki - zapewnia Tomasz Gołębiewski.

Tydzień przed opisywanym wydarzeniem odbył się kongres, podczas którego do puszek - podczas tej samej zarejestrowanej zbiórki - pieniądze zbierała siostra Marzeny z rodziną. Wtedy pomogła nawet w liczeniu pieniędzy. Co wydarzyło się zatem w niedzielę?

Siostra Marzeny wysłała sms, w którym informuje, że jest upoważnionym przedstawicielem chorej. Nie odbiera telefonu i nie udziela odpowiedzi na postawione jej pytania.

Tomasz Michałowski, który choruje na nowotwór, i któremu w zbieraniu pieniędzy na leczenie także pomagali ludzie skupieni wokół Tomasza Gołębiewskiego, jest zaskoczony decyzją rodziny.

- Pani Marzena sama sobie zamyka drzwi - stwierdza. - Ona jest dopiero na początku drogi, ja walczę już cztery lata.
Ta ekipa to ludzie, którzy naprawdę chcą pomóc.

Agnieszka Kobyłecka, mama Kamila, dla którego Tomasz Gołębiewski rozpoczął akcję mającą na celu zbiórkę pieniędzy na operację serca, też nie kryje oburzenia.

- Nie mogę zrozumieć, że ktoś chce pomóc, a jest posądzany o najgorsze - mówi. - Tomek zawsze wszystko rzetelnie przedstawiał, nie mam co do jego uczciwości żadnych wątpliwości - dodaje mama Kamila.

Beata Czyżewska, prezes fundacji Chodźmy Razem, czeka na spotkanie z Marzeną Ciesielską-Gratys i ustalenie różnych kwestii.

- Wiem, ile kosztuje działalność charytatywna i pomoc innym - mówi Beata Czyżewska. - Nasza współpraca z Tomkiem zawsze układała się dobrze, uzupełnialiśmy się i wszystko było w porządku.

- Podchodziły do nas dzieci z pieniążkami w rękach i pytały, gdzie mogą wrzucić
- opowiada Justyna Sękalska. - Ludzie pytali, co się dzieje, a my wciąż nie wiemy - dodaje.

Po publikacji historii Marzeny w „ITS” pojawiła się dla niej wielka szansa. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, emocje okażą się niepotrzebne. A to jest przecież najważniejsze.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.