Jak radny przejrzał na oczy

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Burzyński
Sławomir Burzyński

Jak radny przejrzał na oczy

Sławomir Burzyński

Okazuje się, że mnóstwo miejsc zaprasza zwierzęta, ale nie nasz park - martwi się radny Bartłomiej Wójcik. Powinniśmy docenić, że mamy w mieście miejsce wolne od odchodów - uważa prezes ZUM Piotr Majka.

Bartłomiej Wójcik, radny miejski kupił psa i dzięki temu przejrzał na oczy, informując nawet o tym w prasowych ogłoszeniach:

Okazuje się, że mnóstwo miejsc zaprasza zwierzęta - sklepy, restauracje czy stacje benzynowe, z niemałym zdziwieniem odkryłem, że nasz park - nie. A jest to tak oczywiste miejsce bezpiecznych spacerów, zabaw i sportów. Wiem, że w naszym mieście jest mnóstwo odpowiedzialnych właścicieli psów, którzy je pilnują, sprzątają po nich i dobrze wychowują, dlatego chciałbym doprowadzić do zmiany regulaminu parku - informuje radny.

Chodzi o pięciomiesięcznego Jerry’ego, czyli retrievera z Nowej Szkocji (toller). Jak podkreśla Bartłomiej Wójcik, Jerry to jedyny pies tej rasy w Skierniewicach. Ufny, śliczny i to dla niego radny zaangażował się w zmianę regulaminu miejskiego parku, przyjętego przez radę miasta w sierpniu 2014 roku.

- Nie odzywałem się, póki nie miałem psa. Nie zdawałem sobie sprawy, że w Skierniewicach nie ma bezpiecznego miejsca do socjalizowania psów. To nie musi być park - odpowiada pytany, dlaczego chce zmienić jedyną przestrzeń publiczną w mieście wolną od psich kup.

Przypomnijmy, że "ITS" przeprowadził w 2014 roku internetową sondę. Czy jesteś za zakazem wprowadzania psów do parku w Skierniewicach? - spytaliśmy internautów. Za zakazem wypowiedziało się 63 proc., przeciw zakazowi było 34 proc., a obojętnych zaledwie 3 proc. spośród biorących udział w sondzie.

Jerry spowodował, że sprawa odżyła. Pozwolić na wprowadzanie psów do parku? - spytaliśmy o to kilka napotkanych w parku kobiet, w większości z dziećmi.

- Pamiętam jak wyglądał park przez remontem i wtedy nie puściłabym dziecka, jak teraz - mówi Anna Piotrowiak, mama 2,5-letniego Mikołaja oraz 4-letniej Marty. - Teraz jest park zamknięty, ale i tak się zdarza, że psy biegają bez smyczy; łatwo sobie wyobrazić co będzie bez zakazu. Są kulturalni właściciele psów, którzy sprzątają, ale są też inni.

Pani Anna nie ma psa. W innym tonie wypowiadają się panie, które psy mają.

- Jestem jak najbardziej za wprowadzaniem psów do parku - mówi Karolina Ptak, mama 13-miesięcznego Patryka oraz właścicielka labradora. - Wiadomo, że się po swoim psie sprząta. Poza tym w parku jest monitoring nie tylko po to, żeby było bezpiecznie, ale też żeby był porządek. Po co są służby porządkowe?

Dorota Firek ma dwa małe pieski i jak mówi, czasem wnosi je do parku, bo pieski się załatwiają jeszcze w domu albo przed parkiem. - Jestem za, żeby tylko właściciele sprzątali - mówi pani Dorota.

- Wnuczki mają psa i nie mogą korzystać z parku - żałuje z kolei Adamina Zając. - Tylko, żeby każdy po swoim psie sprzątał. Straż miejska powinna sprawdzać woreczki u każdego, kto prowadzi psa - uważa.

Z kolei dążenie radnego Wójcika zdenerwowało Wacława Musiała.

- To, że sobie radny psa kupił to będzie chciał nam park zas…ć? Jeśli radny nie ma co robić niech napisze oświadczenie, że chce sprzątać park po psach, żeby dzieci się nie popaprały. Wiem, jak w parku wcześniej było, teraz jest czysto i trochę spokoju.

Z obecnego stanu rzeczy cieszą się nie tylko przeciwnicy wprowadzania psów do parku, ale też pracownicy Zakładu Utrzymania Miasta. Jeśli podczas koszenia trawnika trafi się im kupa, a żyłka od kosiarki ją roztrzepie, to może się zdarzyć "brak wizji".

- Te resztki rozbryzgują się na masce ochronnej stąd mowa, że się traci wizję - wyjaśnia Piotr Majka, prezes ZUM. - Niestety, wiele osób beztrosko i bez konsekwencji wyprowadza swoje psy, które załatwiają się na terenach zielonych. Na pewno należałoby coś z tym zrobić, ale moi pracownicy przestali już liczyć na to, że coś się zmieni.

Jak podkreśla prezes, w parku mają komfort pracy.

- Druga sprawa to obsikanie roślin. Wiem coś o tym. Córka ma psa i jak przyjeżdża do mnie na działkę, to cierpią nasadzenia, żółkną od dołu. Ktoś może przekonywać, że psy w parku będą tylko na uwięzi, ale jest mi to ciężko sobie wyobrazić. Powinniśmy docenić, że mamy w mieście miejsce wolne od odchodów - uważa Piotr Majka.

Bartłomiej Wójcik specjalnie przy swoim pomyśle się nie upiera. Jak przyznaje, żona spodziewa się dziecka i też zależy mu, żeby w parku było czysto. Proponuje udostępnienie psom wyspy w parku, która nie była rewitalizowana i w przeciwieństwie do reszty parku nie obowiązuje tam gwarancja.

Widziałby też większą aktywność miejskich strażników.

- W Łodzi mandat za nieposprzątanie po psie wynosi 500 złotych, taki sam mandat jest za brak torebki na odchody u osoby, która prowadzi psa. Gdy mieszkałem w Łodzi bardzo często byłem kontrolowany, czy mam torebkę. Niech i nasza straż miejska to egzekwuje, a nie służy jedynie do przeprowadzania dzieci przez jezdnię i odpalania zimą samochodów. Zgadzam się, że dopóki nie będzie kontroli psów do parku lepiej nie wprowadzać - kwituje radny miejski.

Sławomir Burzyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.