Kobieta wielu pasji
Pani Mirka od dziecka coś zbierała. Z mężem Konradem poznali się na parkiecie. Marzy o domku ze starodrzewiem.
Skierniewiczanka Mirosława Przygodzińska z mężem Konradem poznała się na parkiecie.
- To był rok 1986, dyskoteka na rampie. Przetańczyliśmy całą noc. Tak się wszystko zaczęło - wspomina. -Później okazało się, że byliśmy razem na obozie w Mrzeżynie, ale wtedy siebie nie zapamiętaliśmy.
Dwa lata później był ślub i syn Łukasz, który obecnie jest realizatorem dźwięku i basistą w zespołach rockowych. Potem było długo, długo nic i ...
-Po 13 latach pojawił się Maciek, który w tym roku rozpoczął naukę w gimnazjum, a w 2004 roku kolejna niespodzianka: syn Mikołaj - śmieje się. - Nastolatkowie grają na akordeonie guzikowym.
W domu nie brakowało też zwierząt, obecnie rodzina ma psa o imieniu Gabi.
W życiu Mirosławy Przygodzińskiej zainteresowań było wiele: harcerstwo, chór, gra na gitarze i szydełkowanie.
Kolekcjonowała pudełka od zapałek, etykiety, znaczki, pocztówki.
- Hodowałam też kaktusy, ale pies mi skutecznie tę hodowlę niszczył, więc zrezygnowałam - śmieje się.
Od lat lubi też fotografować, a w zaciszu domowym oddaje się pieczeniu ciast.
- Mam też manię robienia przetworów, a od niedawna nalewek- wyznaje bibliotekarka i pasjonatka. - Z mężem lubimy też zbierać grzyby.
Nieodłączną jednak życiową pasją Mirosławy Przygodzińskiej są książki. Lubi je gromadzić, kupuje całe serie. Każda z nich ma swoją historię.
-Przeszłam przez wszystkie gatunki, w ciągu lat zmieniały się tylko fascynacje - mówi. Czas wolny poświęca przede wszystkim rodzinie i przyjaciołom. Na urlop wybiera polskie morze.
-Przywiązuje się do miejsc więc nadmorskie panie sklepowe już mnie znają - wyznaje ze śmiechem.
A o czym marzy?
- Chciałabym mieć niewielki dom z ogrodem, a w nim starodrzewie. I oczywiście osobny pokój na moje książki - kończy z uśmiechem.