Nowe śledztwo smoleńskie?
Międzynarodowa komisja wyjaśni przyczyny katastrofy prezydenckiego samolotu z 10 kwietnia 2010?
Trzeba jak najszybciej powołać komisję międzynarodową, z niezależnymi ekspertami, którzy od nowa zajmą się zbadaniem przyczyn katastrofy - powiedziała Małgorzata Wassermann. Córka tragicznie zmarłego pod Smoleńskiem Zbigniewa Wassermanna pojawiła się wczoraj w Sejmie na specjalnej konferencji prasowej wraz z Ewą Błasik, Ewą Kochanowską i Magdaleną Mertą, które również straciły bliskich 10 kwietnia 2010 r. Córka byłego posła PiS odniosła się do publikacji przez RMF FM rozszerzonych zapisów rozmów pilotów z kabiny Tu-154M. - Nie wiem, w którą wersję zapisów rozmów z samolotu mam wierzyć. Każdy odczyt różni się od siebie. Polska powinna powiedzieć "stop" takim działaniom - przekonywała wczoraj w Sejmie. Dodała również, że rzetelne śledztwo powinno zostać przeprowadzone na oryginalnych czarnych skrzynkach i wraku samolotu, które obecnie są w posiadaniu Rosjan.
Z lektury zapisów opublikowanych we wtorek można dowiedzieć się, że w kokpicie mogła przebywać osoba określana jako DSP, czyli dowódca sił zbrojnych. Ewa Błasik, żona ówczesnego dowódcy sił zbrojnych Andrzeja Błasika, broniła męża, przekonując, że jego rzekoma obecność w kokpicie nie miała wpływu na katastrofę.
- Chce się zrzucić winę na mojego męża. Platforma Obywatelska rozsyłała instrukcje po katastrofie, że winni tragedii są piloci. Ministerstwo Obrony Narodowej na pogrzebie generała Andrzeja Błasika wmawiało, że miał on 3 maja dostać awans. Żeby zaspokoić żądania prezydenta, miał zmuszać pilotów do lądowania - powiedziała Ewa Błasik.
Kobiety dodały, że ich obecność w Sejmie nie jest związana z toczącą się kampanią prezydencką. Swoje wystąpienie tłumaczą tym, że nie są w stanie znieść, co dzieje się wokół śledztwa ws. katastrofy.
Rewelacje Rotha
Również wczoraj miała miejsce niemiecka premiera książki Jürgena Rotha "Zamknięte akta S". Możemy się z niej dowiedzieć, że tupolew mógł zostać zniszczony w wyniku zamachu, który miał zlecić wysoki rangą polski polityk.
Autor powołuje się na notatkę Federalnej Służby Wywiadowczej Niemiec (BND) z marca 2014 r., z której ma wynikać, że do zdarzenia doszło w wyniku użycia materiałów wybuchowych. Zamachu miałaby dokonać jednostka rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) stacjonująca w ukraińskiej Połtawie. Miał za nim stać rosyjski generał służb Jurij D., który podobno otrzymał zlecenie od wysokiego rangą polskiego polityka. BND odcina się od rewelacji autora książki. Podkreśla przy tym, że w jej aktach nie znaleziono dokumentów potwierdzających tezy dziennikarza. Zastrzeżono przy tym, że nawet jeśli istnieją, to mogą być fałszywe.
W piątek, 10 kwietnia, przypada piąta rocznica katastrofy smoleńskiej. Oprócz obchodów upamiętniających wydarzenie Antoni Macierewicz przedstawi swój raport, który ma potwierdzić, że doszło do wybuchy na pokładzie Tu-154M.