Park miejski to bubel, czy jednak nie
Jeden wielki bubel – tak można wnioskować z wypowiedzi wiceprezydenta Eugeniusza Góraja, który analizował jakość wykonanych robót w skierniewickim parku miejskim. Niedawny przegląd wykazał niedociągnięcia i fuszerkę, ale niektóre z nich wyłapuje jedynie wprawne oko wiceprezydenta.
– Jakość wykonania tej inwestycji jest skandaliczna – wiceprezydent używa mocnego słowa przekonany, że w parku prawie wszystko nadaje się do poprawki. I wylicza jednym tchem: mostki, ławki, alejki z kostki oraz kruszywa, krawężniki tych alejek, a także parkowa altana. – Płot w miarę dobrze zrobiono i tu nie mam uwag – dodaje litościwie.
Jedna z osób zaangażowanych przy przebudowie parku uważa, że krytyczne uwagi wobec jakości wykonania są wynikiem politycznej koniunktury i niepotrzebnie deprecjonują coś, z czego skierniewiczanie są dumni.
Wśród parkowej architektury uwagę zwracają przede wszystkim białe drewniane mostki oraz ławki w ogrodzie formalnym, również malowane na biało. Jak mówi wiceprezydent, częściowo schodzi z nich farba i wszystkie wymagają ponownego malowania. Podobnie jak kosze, stojące przy ławkach – też do malowania.
Z kolei na rzeźbach i elementach z piaskowca w ogrodzie formalnym widać braki w impregnacji nawierzchni.
O niektórych alejkach w parku już pisaliśmy. Nawierzchnia z kruszywa mineralnego chyba nie spełnia pokładanych w nim nadziei, podczas deszczu alejki są błotniste, co podobno jest winą gliniastego podłoża. Zalecono, by w ramach gwarancji wykonawca zweryfikował nośność podłoża, zagęścił je i uzupełnił nawierzchnię alejek.
– Park podlega naprawom gwarancyjnym przez 5 lat, zabezpieczeniem wykonania gwarancji są pieniądze – wyjaśnia Eugeniusz Góraj.
Na naprawy gwarancyjne przeznaczono 65 tys. złotych. Problem zacznie się, gdy koszty przewyższą tę kwotę, a wykonawca nie zechce usuwać usterek – wtedy miasto pójdzie do sądu. Na razie to czarny i niczym nieuzasadniony scenariusz.
– Liczę na to, że obecne usterki zostaną usunięte bez ruszania pieniędzy gwarancyjnych – dodaje wiceprezydent.
Według Eugeniusza Góraja również jakość prac przy zieleni woła o pomstę do nieba, bo dużo roślin uschło. Spytaliśmy o to Sebastiana Karaśkiewicza, inspektora nadzoru od parkowej zieleni.
– Nie podzielam zdania, że wszystko w parku zrobiono źle. Uważam, że nie ma powodów do niepokoju, po zimie trzeba wymienić około 15-20 procent zieleni, głównie bylin. Oceniam ten stan umiarkowanie optymistycznie – twierdzi Sebastian Karaśkiewicz i zwraca uwagę, że przede wszystkim zły był sam projekt parku, pod względem ogrodniczym bardzo trudny do realizacji.