Urzędowy ping-pong czyli bez zmian
Skierdelek miał w zasadzie błahą sprawę do ustalenia: kto w mieście jest odpowiedzialny za zmianę lokalizacji placu zabaw?
Rozpoczął od telefonu do wiceprezydenta Góraja, który odesłał go do pani Cieślak, naczelnik wydziału spraw społecznych. Pani naczelnik stwierdziła, że to nie do niej pytanie i skierowała Skierdelka do ZUM-u. Prezes Majka powiedział, że on nie ma nic do powiedzenia w kwestii usytuowania placów zabaw.
Ogłupiały Skierdelek rozpoczął zabawę od początku, ale Eugeniusz Góraj stanowczo znów odesłał go do pani Cieślak, która z kolei zadzwoniła do wiceprezydenta Chęcielewskiego - ale ten nie odbierał. W końcu pani naczelnik powiedziała, że w tej sprawie decyzja jeszcze nie zapadła.
Za to Skierdelek - padł. Ze zmęczenia.